czwartek, 24 stycznia 2008

.. w końcu

Dzisiaj rano opublikowany został styczniowy numer Rebel Times'a. O poślizgu i o tym, co można znaleźć w numerze już pisałem w poprzednich notkach. Dzisiaj mogę powiedzieć tylko tyle, że numer był złożony ponad tydzień temu. Różne zgrzyty komunikacyjne sprawiły, że publikacja przesunęła się o kilka dni. Postaramy się, by więcej takie sytuacje nie miały miejsca.

Ja zaś miałem kilka dni urlopu, które upłynęły na radosnym obijaniu się. Jutro wieczór planszówkowy - nie ustaliliśmy jeszcze, co będzie grane. Wiele wskazuje jednak na to, że po dłuuuuuuugiej przerwie planszówki pójdą na bok, a my wyciągniemy nasze zakurzone jednostki Pirates CSG (moją recenzję tej przeuroczej gry znajdziecie w 1 numerze RT, artykuły rozmaite na Wrotach Wyobraźni).

Wciąż czekają na publikację moje, nie dokończone recenzje dla Wrót Wyobraźni. Ponieważ mam mniej roboty z 5tym Rebel Timesem, jest szansa że niebawem dział planszówkowy Wrót w końcu zasilony zostanie dwoma, albo trzeba moimi recenzjami.

Dalsze plany? Jest kilka tytułów, które mam obecnie na warsztacie, testuję bądź planuję testować. Zamierzam coś napisać o nowym NS HEXie.. w sumie gra nie jest nowa, ma tylko nową oprawę. Na zachodzie przyjęta bardzo ciepło, na naszym, polskim podwórku oczywiście już grę porządnie opluto i sponiewierano. Postaram się więc niebawem wyrazić swoje zdanie na temat tego produktu, niezależnie od "zagramanicznej" euforii i "krajowej" żółci wylewanej w ilości proporcjonalnej do tego, na ile coś komuś się udało.

Drugi z moich większych planów, to porządnie pograć w Descenta. Różne opinie o tej grze się słyszy, mi osobiście bardzo przypadła do gustu. Ot, beztroskie, klasyczne ukazanie dungeon crawl'a, bez budowania przesadnie wydumanej, fabularnej otoczki, za to w bardzo ładnym opakowaniu. Mam już na stanie pierwszy dodatek, drugi w drodze. Trzeci ekipa FFG dopiero produkuje. Zamierzam Descenta zrecenzować dokładnie, gdyż w mojej ocenie zasługuje na to. Planuję więc cykl recenzji: podstawka i kolejne dodatki. Dokładnie tak, jak to miało miejsce z linią Game of Thrones, którą recenzowałem w pierwszych numerach RT.

Co jeszcze w planach... ciągle przekładam zrecenzowanie Shadows over Camelot (miała być w drugim numerze RT).. zrecenzuję, o ile mnie w końcu Ejdżej nie ubiegnie (wtedy Jego reckę przeczytacie w RT, a moją na łamach Wrót). Tak już było z recenzją Warrior Knights, którą możecie przeczytać w numerze dzisiaj opublikowanym.. być może ja napiszę za niedługi czas reckę Crown & Glory - dodatku do tej sympatycznej planszówki.

Dzisiaj tyle.. wyszła taka notka o niczym.. jak to po urlopie ;-)

poniedziałek, 14 stycznia 2008

o planach, poślizgach i jeszcze jednym gadżecie

Dzisiaj tylko ekspresowa garść informacji o moich pracach. W minionym tygodniu nie udało się opublikować styczniowego numeru Rebel Times. Powody różne, między innymi zabrakło zdjęć do dwóch recenzji (wyratował mnie z tej sytuacji Ejdżej - dzięki wielkie!). Połowa tego numeru jest mojego autorstwa, a biorąc pod uwagę że zajmuję się też grafiką i składem (a w tym numerze po części także korektą) - trochę się orobiłem ;) Ale za to w numerze lutowym moich tekstów najprawdopodobniej nie będzie, więc jak komuś moje recenzje nie odpowiadają to powinien się ucieszyć ;-) Tym razem popełniłem trzy recenzje plus ramkę uzupełniającą reckę Warrior Knights. Mam nadzieję, że cały numer przypadnie Wam do gustu, ale jeszcze nie zapraszam do lektury, bo na publikację trzeba jeszcze chwilkę poczekać. Numer złożyłem, teraz Sting i Nataniel czytają i próbują wyłapać ostatnie błędy do poprawienia.
Ponieważ z tym Rebel Timesem miałem więcej roboty niż przewiduje ustawa, recenzje do publikacji na Wrotach Wyobraźni chwilkę muszą poczekać. Będę informował na bieżąco.

I jeszcze raz wspomnę o planszowym StarCrafcie, bowiem w piątek opracowałem jeszcze jeden drobny bajer pomocny podczas rozgrywki. Jest to plansza do rozstrzygania bitew. Do wydruku potrzebny jest jeden arkusz A4 (najlepiej gruby papier fotograficzny i zwykła atramentowa drukarka). Normalnie podczas bitwy ściąga się figurki z obszaru planety i ustawia starcia gdzieś na wolnym fragmencie stołu (zwykle jest z takim miejscem problem, a tym bardziej z miejscem na karty walki użyte w każdym starciu). Wyprodukowałem więc planszę na której jest oznaczone miejsce na 4 starcia (tyle starć może mieć miejsce na obszarze z limitem jednostek równym 4). Taki drobny gadżet - w mojej ocenie bitwy przeprowadza się z nim wygodniej, o ile oczywiście macie na tyle duży stół, by znalazło się miejsce na ten element, oprócz wszystkich innych elementów StarCrafta ;-)
Jeżeli ktoś z Was ma ochotę sobie tą planszę wydrukować, możecie ją pobrać w PDF'ie, jak zwykle z sekcji 'files' w serwisie BoardGameGeek.com, a konkretnie w tym miejscu.

wtorek, 8 stycznia 2008

Styczniowy Rebel Times z poślizgiem


Dla niezorientowanych: Rebel Times to współtworzony przeze mnie miesięcznik poświęcony grom. Całkowicie darmowy, publikowany w PDF, zawsze do pobrania tutaj.

To, że styczniowy numer Rebel Timesa będzie miał poślizg było wiadomo zanim rozpoczęliśmy nad nim prace. Zaraz po publikacji numeru grudniowego były święta, sylwester i inne okazje do obijania się. Poprzednie numery staraliśmy się publikować zawsze koło 7-8go dnia danego miesiąca. Tym razem będzie trochę później. Właśnie kończymy korektę zebranych na ten numer tekstów. Jutro zaczynamy skład, myślę więc że koniec tygodnia jest realnym terminem publikacji. W najgorszym razie zaraz na początku przyszłego tygodnia.

Do tej notki dorzucam nie publikowaną jeszcze nigdzie, finalną wersję okładki 4go numeru. Widać na niej, co znajdziecie wewnątrz numeru. Tym razem zrecenzowane zostały cztery duże planszówki, dwie karcianki (jedna krajowa i jedna zagraniczna) oraz jeden erpeg.

Ten numer zawiera trzy recenzje mojego autorstwa (Twilight Imperium, Shogun i Saboteur), jeżeli moje plany wypalą - w miarę równolegle z moimi na łamach Wrót Wyobraźni pojawią się dwie moje recenzje innych gier (na razie wstrzymam się z informacją, jakich:P).

Już teraz zapraszam Was do lektury wszystkich tekstów o których jest tu wzmianka, wielkie sorry za poślizg. Mam nadzieję że zawartość numeru Wam to zrekompensuje. Wracam do roboty..

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Co przyniesie nam 2008 rok..

Od tygodnia mamy 2008 rok :) W świecie rozmaitych gier niekomputerowych ma się w tym roku wydarzyć całkiem sporo. Nie o wszystkich zapowiedziach wiem, nie wszystkie mnie interesują. Do rzeczy, na które wypada imho zwrócić uwagę z pewnością należą:

Dodatki do gier Fantasy Flight Games
FFG lubią robić dodatki do tytułów, które się nieźle sprzedały. A jeżeli mowa o dużej grze, to dodatek zwykle pojawia się bardzo szybko. O wielu planszówkach tej firmy można powiedzieć, że kręcą się wokół jednego schematu, zmienia się fabularna otoczka, konwencja - przy tych samych mechanicznych schematach. Trochę to irytujące, ale gry FFG mają swój urok, lubię je. Nie wiem czy i jakie nowe tytuły planują chłopaki na ten rok, ale dodatków do już wydanych gier nie zabraknie:

Kingsport Horror - czyli czwarty (drugi duży) dodatek do Arkham Horror. Spotkałem się już z opiniami, że dodatki do Arkhama są fajne, ale nie wszystkie naraz. Historia zna już przypadki gier które były fajne, ale lawina dodatków z czasem zaniżyła ich miodność. Czy taki los czeka Arkhama? Zobaczymy. Pewne jest jednak, że fani Lovecrafta i samego Arkhama kupią ten dodatek w ciemno. Długa i wąska plansza, jeszcze wydłużona za sprawą Dunwich Horror, teraz wydłużona zostanie po raz kolejny. Szykujcie długie stoły ;-) Dodatek pewnie jak zwykle zaserwuje nam nowe stworki i postaci, kolejny stos kart, których mamy już setki i kolejną rozbudowę bazowych zasad. Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że wcześniejsze Arkham i Dunwich miały genialną ilustrację na pudełku, Kingsport zaś ma ilustrację w mojej ocenie beznadziejną.

Tannhäuser: Operation Novgorod - pierwszy porządny dodatek do nowego tytułu FFG. Rzecz z pewnością godna uwagi, podstawka była ciekawa - ale mnie osobiście nie wgniotła w fotel. Poza tym wydaje mi się, że bez dodatków długo się w tą grę nie pogra, a Operation Novgorod wprowadza całkiem sporo nowego (najważniejsza sprawa to trzecia siła, której brakowało od samego początku).

Days of the Fox - pierwszy dodatek do Tide of Iron (nie grałem, więc się szerzej nie wypowiadam). Tym oto sposobem StarCraft pozostanie afaik jedynym wielkopudełkowym tytułem FFG, który nie ma dodatków. Do czasu jak sądzę.

The Road to Legend - trzeci dodatek do Descenta. Od początku podchodziłem do tej gry bez uprzedzeń i polubiłem ją. Plany dot. The Road to Legend są bardzo ambitne. Tym razem ma być do coś więcej niż nowy zestaw figurek, podłóg, kart i żetonów. Planowana jest gruntowna przeróbka systemu, by oprócz dungeonowych jednostrzałówek możliwe było rozgrywanie całych kampanii jedną drużyną śmiałków.. od zera do bohatera. W tej chwili jakoś tego nie widzę, chyba że mechanika gry opracowana zostanie zupełnie od nowa, podobnie jak statystyki potworków. No ale nie chodzi też chyba o to, by początkowo w kółko mordować koboldy, by na epickich levelach powalać hordy smoków ;-) Tak jak mówiłem - plany są ambitne, nie wiem tylko jak to można rozsądnie zrobić. Mam nadzieję że dodatek ten pozytywnie mnie zaskoczy.

A co na naszym, polskim podwórku? Za sprawą Galakty czeka nas polskojęzyczne wydanie hitu Fantasy Flight Games, czyli oczywiście Gry o Tron. Pomysł dla mnie chybiony. Osobiście jestem wielkim fanem Game of Thrones, ale gra obecna jest na rynku już od dawna. Ogólnodostępna polska instrukcja w zupełności wystarcza, by mogły grać w GoT osoby nie znające angielskiego (napisy na kartach nie są specjalnie wymagające). Wydaje mi się więc, że kto miał kupić GoT, ten już dawno kupił. W mojej ocenie lepszym pomysłem byłoby spolszczenie tytułów nowszych (Tannhauser?) albo przynajmniej bardziej wymagających językowo (Arkham Horror?).
Komercyjny sukces polskiej Grze o Tron wróżę tylko w sytuacji, gdy będzie miała bardzo atrakcyjną cenę (wtedy sam kupię).

Czarodzieje z Wybrzeża znowu irytują
Starczy gadania o Fantasy Flight Games - to nie jest notka sponsorowana ;-)
Na erpegowym rynku z pewnością ważnym wydarzeniem będzie wydanie czwartej edycji Dungeons&Dragons, oczywiście nakładem Wizards of the Coast. Jakiśtam sentyment do D&D mam (chyba najbardziej do drugiej edycji, bo z edycją 3.x bardziej mam styczność jako czytelnik niż jako gracz). Ogólnie jestem człowiekiem z pewnym erpegowym stażem, od lat niegrającym, ale wciąż zainteresowanym tematem. Kupuję podręczniki, czytam, nie gram :-)
I właśnie dlatego czwartej edycji D&D nie kupię. WotC będą na nowo naparzać przedruki materiałów z wcześniejszych edycji. Nie interesują mnie zmiany, design 4 edycji wydaje mi się obleśny. Zamierzam dokompletować podręczniki edycji 3.x (oczywiście nie wszystkie, a tylko niektóre - interesują mnie sourcebooki, natomiast rozszerzenia zasad niezbyt). Czy w czwartej edycji będą kosmetyczne zmiany, czy jakieś rewolucje - nie wnikam. To już nie dla mnie.
Dozbieram sobie brakujące mi podręczniki Forgotten Realms, dodatków do Dragonlance po polsku się raczej nie doczekam. Polskiego Eberrona z pewnością kupię. No i oczywiście Midnight też (hmm.. miało już nie być o FFG;) ). Swoją drogą, ciekaw jestem co w obliczu 4 edycji D&D zrobią polscy wydawcy (ISA i Galakta). Będą dalej tłumaczone wcześniejsze podręczniki? Będą wydane settingi wcześniejszej edycji, po światowej premierze 4ed? Ech.. wolałbym żeby machina marketingowa Czarodziei z Wybrzeża nie narobiła burdelu w polskojęzycznych liniach wydawniczych.. zobaczymy jak będzie.

BlackIndustries, Copernicus i Portal
To ostatni wydawcy, o których chcę napisać w tej notce. Ten rok to przede wszystkim czas próby dla Dark Heresy - erpega w świecie Warhammera 40k. Nasłuchałem się już masę wypowiedzi mądrali na różnych forach - jakie to na pewno będzie badziewie. A ja osobiście marzyłem o erpegu w świecie "czterdziestki" daaaaaawno temu. I cieszę się, że się doczekałem. Nie wiem jeszcze jaki będzie, nie śledzę zajawek zbyt mocno. Ale trzymam kciuki. Wierzę też, że Copernicus zdecyduje się na Dark Heresy po polsku. Myślę, że ten tytuł jest skazany na sukces podobnie jak 2ga edycja WFRP.

Skoro już jesteśmy przy Copernicus Corporation - to w tym roku ma się pojawić ciekawy polski erpeg - Klanarchia. Zapowiada się toto całkiem smakowicie.
Osobiście cieszy mnie, że na rodzimym rynku erpegowych cośtam się wciąż dzieje. Nie wiem, czy Portal zechce coś jeszcze ruszyć w kwestii Monastyru, pewnie sprzedaż Nordii (dobry dodatek, przy którym na pewno Autorzy musieli się napracować) Trzewika rozczarowała. Wydawnictwo wyraźnie koncentruje się na puszczaniu na zachód HEXa po face-liftingu. Z tekturowego Glika zrobili drewnianego, mam nadzieję że przesiadka na ten surowiec nie odbije się czkawką, jak to było przy próbie montowania blaszanych okładek w limitowanej neuroshimie. Portal chyba konsekwentnie pójdzie w stronę planszówek kosztem erpegów, obserwujemy tą tendencję już od dłuższego czasu. Dobrze, że zaczęli także myśleć o jakości wydania, nie tylko o minimalizacji kosztów. Na nowego Hexa miło popatrzeć (może to jeszcze nie światowa jakość i przegięta cena - bo to sama tektura w końcu), jeżeli wydawnictwo odpuści sobie obleśne pomysły pokroju AtoMUUUówek, to nie wykluczone, że się polubimy.

Co do Black Industries - liczę, że w tym roku pojawi się jakiś dodatek do Talismana, ale narazie nie słychać nic na ten temat. Szkoda. Skoro przy wokół-gamesworkshopowych klimatach jesteśmy, wygląda na to że trzecia edycja Space Hulka wciąż pozostaje tylko plotką. Nie docierają do nas żadne konkretne informacje, więc chyba zbyt szybko się nie doczekamy.

I to chwilowo tyle. Notkę pisałem dość spontanicznie, bez planowania o czym trzeba napisać. Mogłem więc coś istotnego (w mojej ocenie istotnego) przeoczyć. Jeśli tak, zrobię uzupełnienie. Pewne jest jednak, że na kilka tytułów w tym roku czekam - powinno być ciekawie.

niedziela, 6 stycznia 2008

Prawdopodobnie ostatnia notka o StarCrafcie

Od poprzedniej notki minęło trochę czasu - wiadomo: zamieszanie wokół świąt, sylwestrowe balety etc.. z wieloma sprawami mam poślizg, więc i wklepać coś na bloga nie za bardzo było kiedy.
Niemniej udało się zorganizować dwie nocki planszówkowe: jedna zaraz po świętach, druga wczoraj.

Pierwsze spotkanie zainaugurowała partyjka w StarCrafta w 5 osób. Cóż mogę powiedzieć - grało się bardzo fajnie, rozgrywka przebiegła bardzo sprawnie (wszyscy oprócz mnie grali pierwszy raz, gra trwała 3 godziny). Jak zwykle wygrali Zergowie :)

Podczas tej rozgrywki po raz pierwszy użyłem własnej produkcji podkładek pod karty walki. Cóż to takiego? Bardzo prosta rzecz: każdy gracz ma podkładkę z miejscami na Deck, karty na ręku i karty odrzucone. W StarCrafcie każdy gracz ma przed sobą mnóstwo elementów, doświadczenie uczy, że wcześniej czy później - któryś z graczy omyłkowo sięga po karty z decka, zamiast kart, które ma na ręku. Bardzo łatwo się pomylić, gdy przed sobą mamy całe mnóstwo innych kart, żetonów, figurek i znaczników. Ten prosty element okazał się bardzo pomocny. Podkładki zrobiłem z dopasowaną do design'u gry grafiką - odpowiednią dla każdej frakcji. Wydrukowałem na zwykłej atramentówce, ale na grubym fotograficznym papierze (potrzeba tylko dwa arkusze A4 takiego papieru na komplet podkładek). Jeżeli chcecie zrobić sobie coś podobnego, moje podkładki w pliku PDF opublikowane są w serwisie boardgamegeek.com w starcraftowej sekcji "files", dokładnie tutaj.

Oprócz StarCrafta tego dnia nie mogło zabraknąć partyjki MagBlasta, zaś spotkanie zakończyliśmy grając w Shadows over Camelot (naprawdę świetna gra, o której przy innej okazji napiszę trochę więcej).

Na wczorajsze granie zaplanowany był StarCraft i Warrior Knights. Spotkaliśmy się w 6 osobowym składzie, więc pierwszy raz była okazja wypróbowania StarCrafta w pełnym składzie. Była to prawdziwa katastrofa! Nie za bardzo potrafimy wyjaśnić co się stało. Dotychczasowe rozgrywki przebiegały sprawnie - od początku właśnie za to chwaliłem tą grę. Wczoraj zagraliśmy w sześciu - ruszyliśmy o godzinie 21.. o 3 w nocy przerwaliśmy rozgrywkę (była druga faza eventów i według naszych szacunków do wyłonienia zwycięzcy przed czasem potrzebne były jeszcze ze dwie tury). Masakra..
Nie chce się wierzyć, że jeden gracz więcej powoduje, że się przebieg rozgrywki tak sypie. Special Victory Condition Aldarisa z pewnością trochę grę wydłuża, bo inni mają więcej punktów do zdobycia. Na pewno o wiele dłużej trwała faza planowania, podobnie jak i wykonywanie rozkazów. Faktem jest że nie za bardzo blokowaliśmy sobie rozkazy, zatem eventów ubywało wolno. Być może druga próba zagrania w 6 osób wypadłaby lepiej. Ale chyba nie prędko zechcemy w tą grę zagrać w pełnym składzie. Po wczorajszym dniu jesteśmy dostatecznie zniechęceni ;-) Powiem tylko, że tym razem zdecydowanie w rozgrywce dominowały frakcje Terran - i było praktycznie pewne, że któraś z nich zwycięży poprzez zgarnięcie 20 Conquest Pointów.

Z innych obserwacji - StarCraft nie należy do gier, w których łatwo jest naprawić popełnione błędy. Jeśli np w pierwszej fazie stracisz workerów (i nie naprodukujesz z nawiązką nowych) - prawdopodobnie będzie ci ich brakowało już do końca rozgrywki. Próbując tworzyć nowych, dajesz zajęcie już posiadanym, nie masz więc czym produkować jednostek, które podbiją nowe obszary, a więc szybko zacznie ci brakować surowców. Koło się zamyka, sąsiedzi, którzy nie popełnili twojego błędu, nie dadzą ci żyć. Po paru rozgrywkach dochodzę do wniosku, że w StarCrafcie w znacznej mierze o przebiegu całej gry decyduje ustawienie początkowe i decyzje podjęte w ciągu dwóch pierwszych tur. Wszystko, co się dzieje dalej jest konsekwencją wcześniejszych decyzji - rośniemy w siłę lub staczamy się po równi pochyłej, nie będąc w stanie wybronić się przed lepiej zaopatrzonymi sąsiadami.

Wczorajsze granie miało mieć inny przebieg: szybka partyjka StarCrafta, MagBlast na przerywnik i na koniec Warrior Knights. Był tylko StarCraft.
Chętnie jeszcze w przyszłości w StarCrafta zagram, ale chyba jednak w skromniejszym składzie. Sądzę, że to ostatnia notka na temat tej gry - nic więcej do dodania, teraz z czystym sumieniem mogę pisać o innych rzeczach.

Dzisiaj miało być o wszystkim po trochu: miniraport z dwóch spotkań planszówkowych, kilka zdań o moich bieżących działaniach wokół Rebel Times'a i Wrót Wyobraźni oraz o 2008 roku, a konkretnie co nowego nas czeka w świecie gier.
O Starcrafcie rozpisałem się dziś na tyle, że o pozostałych sprawach napiszę następnym razem. Dzisiaj, może jutro.